Witajcie Kochani.
Dziś taki krótki post zbiorowy :) Ciągle na wszystko mam zbyt mało czasu, niestety. Dzieciaczki były chore więc na tydzień wpadła babcia z odsieczą, dzięki temu mogłam jeździć do pracy. Ależ cudowne uczucie wracać do domku na ciepły obiadek, pranie wyprane, poskładane, czysto - ehhhhh jak wspaniale by było mieć taką babcię na stałe ;) Lub jak to Annaszka w naszej rozmowie zabawnie stwierdziła - taką super fajną "żonę" :))))
No nic od przyszłego tygodnia brutalny powrót do rzeczywitości. Średnio zabawnie jest gdy mąż tak daleko pracuje. Wieczorem najczęściej padam nawet nie chce mi się zdjęć wrzucić na komputer. Teraz w sumie też powinnam szyć, ale postanowiłam zaszaleć i wypić z Wami kawkę ;) Żeby była równowaga, komputer też średnio współpracuje i litery "s" mi nie wklikuje. Więc z góry przepraszam jak czasem nie zauważę i nie poprawię od razu ;)
Zaprezentuję Wam dziś dwie zupełnie inne bajki.
Skrzacią parkę, którą zamówiła pewna Gosia posiadaczka dość sporej ilości moich prac - dzięki Gosiu.
Skrzaty miały być bardzo świąteczne. Wyczarowałam takie:
No a teraz zupełnie inny klimat. Ostatnia część wspominanego przeze mnie dużego zamówienia. Miałam uszyc...koguty. Ale nie takie jak w kiążkach Tony. Nigdzie nie znalazłam szablonu na nie, więc musiałam wykombinować sama ;) Bardzo mnie stresowały, ale w efekcie końcowym bardzo się spodobały! - kamień z serca :) Mało tego mam szyć kolejne :) Oto one, dwa zawadiackie koguciki:
No i na tą chwilę, na tyle u mnie. Dziś w produkcji Śpioszka...
Tyle się u Was dzieje. Każdy kolejny post coraz bardziej świąteczny i niezwykły.
Zaglądam i podziwiam z ogromną przyjemnością.
Pozdrawiam Was gorąco i bardzo, bardzo, bardzo serdecznie.
Do szybkiego zobaczenia i przeczytania :)
:************